piątek, 7 lutego 2014

Złodzieje relacji

Dlaczego małżeństwa spotykają się parami? Potoczny pogląd mówi o obawie, że singiel/ka czyha aby skraść zaobrączkowaną część pary, rozbić związek, wejść w cudze buty. Taka obawa wynika ze (stereotypowego) przekonania, że to małżeństwo jest sukcesem, bycie singlem - choćby czasową - porażką. A rzeczywistość robi nam wbrew. Często to single są osobami, które cieszą się satysfakcjonującym życiem towarzyskim, mają czas na swoje pasje i są otoczeni przyjaciółmi. Może to małżonkowie są złodziejaszkami, a przedmiotem kradzieży - styl życia singla?
Pyta o to Bella DePaulo w artykule dostępnym TUTAJ
Pytam i ja. Czy małżeństwo to za mało? Czy prawdziwe wsparcie wymaga szerszego grona przyjaciół? Jak być w związku i pozostać sobą? Czy singiel / mąż / żona to tylko stan cywilny czy może stan ducha?

2 komentarze:

  1. Myślę, że relacje dwojga ludzi zależą od wspomnianego stanu ducha. Jeśli ktoś dobrze czuje się w małżeństwie, spełnia się w nim itd to czemu nie? :-)
    Jeśli jednak woli wolność oraz brak zobowiązań i sprawia mu to faktyczną przyjemność to nie widzę powodu do "napiętnowania" takich osób a tym bardziej nietrafione wydają mi się dziwne stereotypu typu "żonaty= związany i nic nie może robić, singiel=samotny i sfrustrowany, młody ojciec = na pewno tego nie planował :-) Stereotypy rządzą nami a powinno być na odwrót skoro my je stworzyliśmy to i my możemy się ich pozbyć :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo bliskie jest mi to, co piszesz o stereotypach, szczególnie, że doświadczyłam ich będąc i singlem i żoną/mamą.
      Ciekawy jest dla mnie temat autostereotypów: jeśli mam etykietkę "mama" to "nie powinnam...(wstawić odpowiednie)" oraz "muszę"i to nie powinnam i muszę jest w mojej głowie (choć nierzadko wzmacniane presją społeczną). I cóż z tym zrobić? Autocoachować? ;)
      Drugi wątek mojej ciekawości to nierealistyczne oczekiwania: no jak już będę mężem/żoną/ojcem/matką to wtedy... Albo "jak się pobierzemy to będziemy żyć długo i szczęśliwie" (przy czym nie ustaliliśmy co to sformułowanie dla nas właściwie oznacza).
      Trzecia myśl dotyczy mojej obecnej sytuacji w rodzinie, gdy okazuje się że w obliczu choroby nie umiejmy ze sobą rozmawiać, a jesteśmy zdani głównie na siebie, bo przez lata nie pielęgnowaliśmy przyjaźni, a z rodziną utrzymywaliśmy stosunki częste acz powierzchowne.
      Takie nuty mi zagrały.
      Dzięki za komentarz, pozdrawiam!

      Usuń