środa, 20 lutego 2013

Oda do radości

Pewnie znasz chasydzką opowieść o kozie? Tę, w której przychodzi do rabina mężczyzna i skarży się na swój los: mieszkanie małe, żona, dzieci, jazgot, chaos, co robić, rebe, co robić? Kupić kozę.
Rebe, strasznie z tą kozą: mieszkanie wydaje się jeszcze mniejsze, żona, dzieci, chaos, i jeszcze ta koza, śmierdzi, meczy, dywan zeżarła, co robić rebe? Sprzedać kozę.
Rebe, co za radość! Jacy jesteśmy szczęśliwi bez tej kozy!

Pomyślałam, że zapytam cię, kiedy ostatni raz czułaś radość. I tu złapałam się na haczyk schematycznego myślenia. Dlaczego mówimy o radości głównie w czasie przeszłym? Dlaczego doceniamy sytuacje, zdarzenia, chwile dopiero wtedy, gdy przeminą? Albo w czasie przyszłym, stawiając warunki. Gdy już będę, gdy już zdobędę... Radość jest tu i teraz. W naszych "ograniczeniach" (nazwij je wyzwaniami), w naszych "problemach" (nazwij je celami). Poczuj ją. TERAZ.

Specjalnie dla mam i tatów, którzy zastanawiają się nad zmianami, jakie zaistniały po urodzeniu się dziecka, załączam filmik. Duuuuży problem czy radość w stanie czystym?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz