Rytuał brzmi dumnie, nawyk - banalnie, subiektywna różnica, obiektywnie to samo. Nie wdając się w rozgryzanie różnic semantycznych, przystępuję do zmiany.
Eksperyment pierwszy: poranna kawa z mlekiem.
Moja pętla nawyku: wskazówka (wyzwalacz) to wejście do kuchni o poranku, nawyk: sączenie kawy z mlekiem, nagroda - ha!
Co jest nagrodą? Doładowanie energii? Jeśli tak, to równie skuteczne będzie bieganie. Nowa pętla nawyku? Wchodzę do kuchni - buty do biegania na taborecie! klik! zamiast kawy półgodzinna przebieżka po parku.
Ale (ach te ale...): półgodzinne bieganie oznacza wygospodarowanie dodatkowego czasu rano, przed obudzeniem się mojego synka (czyli pobudka przed 6). Czyli kolejny nawyk do zmiany - otwarcie oczu na dźwięk budzika, a nie na dotyk małych łapek. Poza tym moja poranna kawa z mlekiem nie trwa 30 minut, tylko maksymalnie 5 - 10 minut. W takim czasie ledwo dobiegnę do parku.
To może "coffee yoga"? Tak mówi się o bhastrice, technice oddechowej "miecha kowalskiego" (żaden Kowalski nie ma z tym nic wspólnego). Jak to zrobić?
Usiądź na piętach w pozycji klęczącej. Nogi ułóż równolegle. Wyprostuj plecy (pomoże koc lub płaska poduszka podłożona pośladki). Możesz zamknąć oczy.
Ręce zegnij w łokciach przy barkach. Dłonie zaciśnij w piąstki i proste skieruj w stronę sufitu. Weź jeden głęboki wdech, a następnie pełny wydech.
Aby rozpocząć Bhastrikę, weź głęboki wdech. W tym samym czasie, energicznie unieś ręce w górę prostując je w łokciach i otwierając dłonie nad głową. Teraz przygotuj się na mocny wydech. Podczas wydechu silnie zaciśnij dłonie w piąstki i pozwól rękom naturalnie opaść do pozycji wyjściowej – ręce zgięte w łokciach, piąstki na wysokości barków. Powtórz 20 razy przez trzy rundy.
Pomiędzy każdą rundą Bhastriki delikatnie połóż dłonie, odwrócone w stronę sufitu, na swoich udach. Oczy trzymaj zamknięte, a uwagę skieruj do wewnątrz. Obserwuj jak energia przepływa przez Twoje ciało.
(opis za: artofliving.org; film instruktażowy: himalayainstitute.org)
Czyli co my tu mamy? Wyzwalacz zostaje bez zmian; jest nim wejście do kuchni, gdzie wieczorem położę poduszkę, którą podłożę sobie pod...ekhm... kość ogonową do wykonanaia bhastriki. Wymieniam nawyk picia kawy na bhastricę. Nagroda pozostaje bez zmian: przypływ energii. Ale (znowu ale) jeśli nagrodą nie jest tylko energia?
Jeśli poszukam głębiej, to poranna kawa to "moje pięć minut" na przemyślenie dnia, rozgrzanie ciała i umysłu, stan pomiędzy spokojem snu a zgiełkiem dnia. Moja nagroda to chwila bez ruchu, sączenie napoju o mlecznym posmaku. Czy mam sobie odmówić?
Nie: kawę zastąpię bhastriką i herbatą z domieszką sojowego mleka. 10 minut na przyjemne i pożyteczne. Nowy rytuał. Nowy nawyk.
żeby to działo się samo :) :) :)
OdpowiedzUsuńpodobno energia podąża za uwagą; cała naprzód na zmianę :)
OdpowiedzUsuń